Wielu powie Ci, że nie dasz rady. Ty musisz się odwrócić i powiedzieć : No to patrz!
Wielu powie Ci, że nie dasz rady. Ty musisz się odwrócić i powiedzieć : No to patrz!
Zanim zaczęłam walkę o lepszą siebie, wielu ludzi mówiło, że mi się nie uda, bo im się nie udało. Próbowali mnie zniechęcić, mówiąc, że żadne diety nie pomogą, bo „to są takie geny”. Ja jednak się nie poddałam i robiłam swoje. Pokazałam, że mam w genach wolę walki, upór i odwagę płynąć pod prąd. Udowodniłam i wciąż udowadniam, że tylko ciężką pracą można spełniać marzenia.
Moja historia rozpoczęła się na początku 2014 roku. Będąc na pierwszym roku studiów prawniczych, pewnego dnia na mojej wadze pojawiło się 90 kg. Wtedy spojrzałam w lustro i powiedziałam „dość! Jako przyszły adwokat nie mogę tak wyglądać! Nie chcę! Zrobię z tym porządek!”. Tak, wiem… wiele osób tak mówi…Jednak ludzie, którzy mnie znają, wiedzą, że jak postawię sobie cel, to go osiągnę nie patrząc na to, ile wysiłku mnie to będzie kosztowało.
Droga po sukces biegnie pod górę po kamieniach
Zaczęłam od klasycznej opcji- wyszukiwania informacji w Internecie, a to okazało się być pierwszą kłodą pod nogi.Mnóstwo informacji, porad, wskazówek, z których każde gwarantują „szybkie i skuteczne odchudzanie”, „brak efektu jojo”, „10 kilo mniej w miesiąc” itp., itd. Czytając sporo na ten temat postanowiłam po pierwsze odstawić słodycze, fast foody i gazowane napoje. Do tego dorzuciłam próbę aktywności fizycznej. Wybór padł na bieganie. A tak właściwie marszobieg, bo nie byłam w stanie przetruchtać więcej niż 100 metrów. Kompletnie „zielona” założyłam dres, trampki i wyszłam z domu. Oczywiście po zmroku lub wcześnie rano, by nikt mnie przypadkiem nie zauważył. Z biegiem czasu zauważyłam, że coś się dzieje, że waga spada, a ja czuję się nieco lepiej, biegam coraz dłużej. Efekt był taki, że po niecałym roku waga pokazała 75 kg, więc udało mi się pozbyć 15 kilogramów. Do tego wystartowałam w swoich pierwszych biegach na 5 i 10 km.
Pokochałam ten sport. Jednak brak odpowiedniego odżywiania szybko dał o sobie znać.
Rok 2015 na dzień dobry położył kolejną przeszkodę jaką był efekt jo-jo w postaci 10 kg. Czyli znowu było 85 na wadze. Wtedy podjęłam decyzję o rozpoczęciu współpracy z dietetykiem. Dzięki odpowiednio dobranej diecie i regularnej aktywności fizycznej, w połowie 2016 roku osiągnęłam cel i waga wskazała 65 kg.
Kolejny cel- MARATON
Po uzyskaniu wagi, jaką chciałam, rzuciłam sobie kolejne wyzwanie jakim było ukończenie maratonu w Gdańsku w 2017 roku. Prawidłowe odżywianie i ciężka praca na treningach sprawiły, że 9 kwietnia 2017 roku na mojej szyi zawisł medal finishera królewskiego dystansu.
Bo biegacz nie musi być szybki. On ma nie ustawać w walce
Na swoim koncie mam mnóstwo startów w zawodach biegowych na różnych dystansach, w których kilka razy stawałam na podium. Mimo, że nie osiągam świetnych wyników, bo życiówka na 10 km wynosi u mnie 54:02, to każdy medal przypomina mi o mojej ciężkiej pracy i o tym, co osiągnęłam. Uwielbiam rywalizację z innymi ale przede wszystkim ze sobą. Pokonywanie własnych słabości motywuje mnie do dalszej pracy.
Dziś pytają, jak to zrobiłam i jak znajduję czas na wszystko
Co mi dała ta przemiana? Zyskałam nie tylko lepszy wygląd i zdrowie. Przede wszystkim zyskałam pewność siebie. Pokochałam zdrowe odżywianie i sport i nie wyobrażam sobie innego życia. Oprócz wyglądu zewnętrznego, zmieniłam podejście do ludzi i do życia. Zweryfikowałam swoje znajomości i pozbyłam się ze swojego otoczenia fałszywych przyjaciół i znajomych, a zyskałam prawdziwych. Takich, z którymi wzajemnie się wspieramy i motywujemy w każdej dziedzinie. Jest kilka osób, które udało mi się zmotywować do zmiany trybu życia, do biegania, czy innej aktywności. To dla mnie olbrzymi powód do radości, kiedy pytają o fit przepisy, lub mówią, że udało im się schudnąć. A już najbardziej cieszy mnie to, kiedy stajemy na starcie tych samych biegów.
Brak czasu to nie wymówka
Ludzie często mówią, że nie mają czasu na aktywność fizyczną, czy zdrowe gotowanie. To najlepsza wymówka. Sama pracuję zawodowo, za miesiąc bronię pracę magisterską z prawa. Regularnie trenuję 6 razy w tygodniu i sama przygotowuję sobie posiłki.Co więcej- mam czas na życie prywatne i odpoczynek. Bo kluczem do sukcesu jest samodyscyplina i umiejętność organizacji czasu, której nauczyłam się właśnie w czasie swojej przemiany.
Co dalej?
Teraz planuję kolejne starty i stawiam sobie nowe wyzwania.Rozpoczęłam przygodę z treningiem CrossFit i w przyszłym roku planuję start w triathlonie. To kolejne marzenie, które będę spełniać. Do tego chcę po raz drugi zmierzyć się z dystansem maratońskim. Tym razem w innym miejscu niż Gdańsk.