Marzenia się spełniają

Marzenia się spełniają

Jakbym miała ze wszystkich swoich ulubionych cytatów wybrać jeden byłoby to:

,,Bogatym nie jest ten kto posiada,

lecz ten kto daje’’.

Jan Paweł II

Pamiętam jak jeszcze kilka lat temu obserwowałam konkurs FITNESS MOTYWATORY z boku. Pomyślałam ,WOW’ – to musi być naprawdę wyjątkowy plebiscyt.

Dzisiaj rano budzę się, przeglądam instagrama, a tu… moje nazwisko wśród osób nominowanych 😮 Zabrakło mi słów. Dziękuję z całego SERCA osobie, która mnie zgłosiła.

Podskoczyłam mniej więcej tak jak się dowiedziałam:

To dla mnie wielki ZASZCZYT znaleźć się wśród tak wspaniałych dietetyków. Współczuję głosującym wyboru i przyznam się, że… sama oddałam już głosy na ich wszystkich, bo to świetni specjaliści! 🙂 I każdy zasługuje na wygraną.

Zresztą nigdy nie wierzyłam w coś takiego jak ,konkurencja’. Gramy do JEDNEJ BRAMKI. Naszym celem jest nie tylko Twoja wymarzona sylwetka, ale przede wszystkim zdrowie oraz świetne samopoczucie!

Dlatego naprawdę niezależnie od wyników konkursu ja już jestem przeszczęśliwa. Bo to zaszczyt znaleźć się wśród takich nazwisk i wielka radość, że zostałam zgłoszona przez kogoś z Was <3 !

W tym wpisie napiszę kilka słów o sobie. Jednak w kolejnych wpisach nie będzie już informacji o mnie – a jak najwięcej przydatnych treści dla Ciebie. W końcu w tym wszystkim nie chodzi o mnie. A o to ile ja mogę dać Tobie.

❤️ Historia o spełnianiu marzeń i słuchaniu głosu serca ❤️

Miałam 9 lat.
Niewyczerpalne pokłady energii.
Głowę pełną MARZEŃ.
Mama pokazała mi ogłoszenie w gazecie. Grupa dziewcząt w tiulowych spódniczkach i różowym body.
Studio baletowe.

Pamiętam, że spodobało mi się to zdjęcie.
Pomyślałam… ,,Może i ja mogłabym spróbować swoich sił na sali baletowej’’?
Zostałam przyjęta na AUDYCJĘ.
Taka indywidualna ocena (i dość bezpośrednia krytyka ?) była naprawdę sporym stresem jak dla małej dziewczynki.

‚,Słyszy muzykę, stopy ładne, ale biodra sztywne. Za mało rozciągnięta.’’

? Ale prooooooszę!
? Ja tak bardzo chcę!
? Będę ciężko pracować!

Obiecuję!
”No dobrze, weźmiemy ją, ale raczej WĄTPIĘ, żeby bez świetnych warunków zagrzała tu miejsce na dłużej. ’’
Pamiętam te słowa do tej pory.

Podejrzewam, że nawet moi kochani rodzice pomyśleli, że szybko mi się to znudzi, w końcu mieszkaliśmy poza Bydgoszczą, a dojazdy do Opery Nova kilka razy w tygodniu były dla małej dziewczynki dość uciążliwe. Jednak jak się okazało nie był to CHWILOWY KAPRYS ?
W studiu baletowym spędziłam ponad 10 lat swojego życia.

Przechodząc z roku na rok do kolejnych grup, musiałam cały czas nadganiać i dawać z siebie 100%.
Nie było łatwo.
Ale było WARTO.

Nauczyłam się co to pokora, co to ciężka praca.
No i poznałam cudowne osoby – przyjaźnie na całe życie!
Występy na dużej scenie, nawet w tych najmniejszych rolach, dodały mi pewności siebie i pozwoliły przełamać strach.

Nadeszły czasy liceum.
Po raz kolejny słyszałam: ”Odpuść już te wszystkie zajęcia dodatkowe. Skoncentruj się na nauce, jeśli chcesz mieć dobre oceny.”
A ja byłam UPARTA.
Na dodatkowe zajęcia uczęszczałam coraz częściej, a do domu przynosiłam same świadectwa z paskiem.
W ostatniej klasie było mi podwójnie ciężko. 4 przedmioty rozszerzone na maturze, a po szkole długie przygotowania do pokazów w Operze.

Uczyłam się dużo.
Marzyłam aby dostać się na MEDYCYNĘ.
Pamiętam jak przed samą maturą modliłam się.
I wiesz co?
Pamiętam dokładnie swoje słowa. ‚,Panie Boże, pozwól mi napisać tak maturę, aby mogła znaleźć się na kierunku stworzonym dla mnie.’’

Czy dostałam się na wymarzoną medycynę?
Nie.
Czy żałuję?
Ani trochę!

Powiem więcej.
Teraz wiem, że to było najlepsze co mogło mnie spotkać ?
KOCHAM SWOJĄ PRACĘ z całego serca i nie wyobrażam sobie robić niczego innego! (No może poza oprowadzaniem wycieczek turystycznych po mojej ukochanej Bydgoszczy )

Oczywiście po raz kolejny napotkałam na same ,,NIIE’’ ze strony innych.
,,Ale dietetyka? Co to za kierunek wymyśliłaś?

Popraw tą maturę i idź na medycynę, nadajesz się.

Po dietetyce NIE BĘDZIESZ MIAŁA PRACY’’.
Serio? ?
A ja po raz kolejny posłuchałam głosu SERCA.
Wylądowałam na dietetyce.

W tym samym roku poznałam chłopaka (notabene mojego obecnego męża), z którym postanowiłam zamieszkać. I znowu słyszę od moich rodziców (którym tak wiele ZAWDZIĘCZAM):
 ”Nie chcesz mieszkać z nami? Dobrze Twoja decyzja, ale na czynsz musisz zarobić sobie sama’’.

A na mnie słowa ‚,nie dasz rady, nie masz szans czy nie ma takiej możliwości” działają chyba jak płachta na byka  

Co prawda jakieś tam pieniądze zarabiałam na przedstawieniach w Operze, ale to nie wystarczało. Zaczęłam chwytać się różnych prac…

Najpierw hostessowanie (ehhh.. zachęcałam ludzi do picia energetyków – najgorzej ), praca na różnych targach, tłumaczenia z angielskiego…

Potem trafiłam zupełnie przypadkiem na ogłoszenie kursu INSTRUKTORA FITNESS. Poszłam z wielkim zaciekawieniem. Na kursie dawałam z siebie maksa. W końcu jestem zdania, że jak coś robić to na 100%.
Mimo tego, że miałam bardzo dużo nauki na studiach, jeszcze więcej zajęć dodatkowych, udało mi się pozytywnie zdać egzamin na instruktora.

Miałam OGROMNE SZCZĘŚCIE, że Pani prowadząca kurs poleciła właśnie mnie swojej znajomej otwierającej nowy klub w Bydgoszczy.
I tak się zaczęło.
Najpierw zaledwie kilka godzin swoich zajęć w tygodniu, potem coraz fajniejsze propozycje pracy ze strony innych klubów. Jak się skończyło? 

Pracowałam w 5 siłowniach naraz  Miałam samych wspaniałych klientów, aż ciężko było z któregokolwiek zrezygnować!
Co prawda pojęcia CZASU WOLNEGO nie znałam. Nie jestem z tego dumna. Przyznaję, że niestety ze snem również było różnie… Po nocach uczyłam się, w końcu bardzo zależało mi na STYPENDIUM NAUKOWYM.
Wszystkie zarobione pieniądze inwestowałam w siebie i swój ROZWÓJ.
Wstawałam wczesnym rankiem i w tygodniu latałam pomiędzy uczelnią, a klubami fitness. Weekendami jeździłam po całej Polsce na szkolenia, warsztaty, konwencje, konferencje.Zdarzało się, że przez kilka dni nie miałam 10 minut, aby zadzwonić do rodziców i dać znaku życia.

W końcu się zmartwili.
”Dziecko ODPUŚĆ JUŻ SOBIE ten fitness, skup się na studiach, NIE DASZ RADY ciągnąć tyle srok za jeden ogon”.

Ja nie dam rady??  
Po raz kolejny udowadniałam, że DA SIĘ. Wystarczy tylko wytrwałość.
Udowodniłam sobie, że można pogodzić DWA kierunki studiów, wyjazdy na szkolenia niemal w KAŻDY weekend oraz pracę w PIĘCIU klubach fitness.
Obecnie postawiłam życie na jedną kartę.

Jest nią DIETETYKA.

To mi sprawia największą radość i pozwala mi spełniać swoją misję – to, aby Polacy byli zdrowsi i lepiej czuli się w swoim ciele.

Jestem dietetykiem, który… nie lubi słowa dieta 🙂 Jestem zwolenniczką holistycznego podejścia do zdrowia człowieka. Wszystkie przykre doświadczenia z przeszłości, stany chorobowe, które mam za sobą (ortoreksja, niedoczynność tarczycy, insulinooporność)  nauczyły mnie zdroworozsądkowego podejścia do życia. Kiedyś byłam osobą, która sfiksowaną na punkcie ,zdrowego’ odżywiania, która moralizowała innych i zaglądała im w talerz. TERAZ? Nie udzielam rad, o które mnie nikt nie pyta. I choć jestem przekonana, że odżywianie ma ogromne znaczenie to jednocześnie wiem, że dieta jest tylko jednym z elementów układanki zwanej zdrowiem.

ZDROWIE to balans między życiem zawodowym a rodzinnym (którego sama długi czas się uczyłam i nadal uczę), to bycie aktywnym, to kontakt z naturą, kontakt z drugim człowiekiem i przede wszystkim zdrowe myślenie.

 

Miałam w życiu naprawdę wiele szczęścia.
Jestem wdzięczna za to, co udało mi się do tej pory osiągnąć.
Jednak bynajmniej nie osiadam na laurach.
Im więcej wiem, tym nabieram coraz więcej POKORY…

Wiem, że wszystko co udało mi się do tej pory osiągnąć, nie powiodłoby się, gdyby nie WSPARCIE NAJBLIŻSZYCH oraz SZCZERA MIŁOŚĆ I PASJA do tego co robię

Gdyby jeszcze kilka lat temu ktoś mi powiedział, że sama będę:

  • szkolić instruktorów i dietetyków
  • prowadzić swoje własne centrum dietetyki
  • pojawiać się jako ekspert w programach telewizyjnych
  • pisać artykuły dla najbardziej znanych czasopism branżowych
  • występować na polskich oraz zagranicznych konferencjach
  • i robić doktorat (i to jeszcze z mojego wymarzonej dziedziny jaką jest żywienie w onkologii)

to naprawdę bym NIE UWIERZYŁA! 

Co dodaje mi najwięcej energii?

Ludzie. To Ty mnie inspirujesz. Każda osoba, która pomimo TEGO, że zawodowo nie zajmuje się treningiem/dietetyką, a poświęca swój czas na czytanie, zagłębianie wiedzy, zwiększanie swojej świadomości – po to, aby żyć ZDROWIEJ.

A ja jestem po to aby Ci tą wiedzę dawać. Wiedzę, motywację i pozytywne nastawienie.

Wiem, że nie każdego stać na wizytę u dietetyka, dlatego w swojej działalności staram się publikować jak najwięcej przydatnych treści ZA DARMO:

Czym się zajmuję teraz?
TYM SAMYM co w wieku 9 lat.

Udowadnianiem, że to co innym może wydawać się niemożliwe jest MOŻLIWE.
Przychodzą do mnie ludzie, którzy tracą już nadzieję. Naprzemienne okresy tycia i chudnięcia, które trwają latami. Poważne problemy zdrowotne.
Niezdrowy stosunek do jedzenia. Brak nadziei, rezygnacja.
A ja robię wszystko
co w mojej mocy, aby pomóc im odzyskać nie tylko piękną sylwetkę,
le przede wszystkim ZDROWIE i wiarę w siebie!

To dla mnie największe szczęście
Ja się urodziłam, aby DAWAĆ.

Nie wiem czy moja historia znaczy cokolwiek.
Nie wiem czy ktoś w ogóle dotrwa do końca tego co piszę…
Jednak napisałam to wszystko, bo chciałam przekazać Tobie coś ważnego.

Nie daj się zatrzymać ograniczeniami w głowach innych osób.
Nie ma ŻADNYCH ograniczeń poza tymi, które tworzymy SAMI.
Nie rozgrzebuj przeszłości. Nie zmienisz jej.
Liczy się to, co możesz zrobić TU I TERAZ.

Nie daj innym zagłuszyć swoich pragnień.
Uważaj na osoby, które tylko ciągną Cię w dół.
Nie próbuj zadowolić wszystkich wokół.
To niemożliwe (!)
Po prostu bądź SOBĄ i słuchaj głosu SERCA.
I ciężko pracuj na swoje marzenia, a istnieje duża szansa, że pewnego dnia się SPEŁNIĄ.
Tego właśnie Ci życzę

 

baza trenerów