Trening czyni mistrza
Trening czyni mistrza
Tak było…
Kiedy postanowiłam włączyć aktywność fizyczną do swojego życia, nie miałam pojęcia, jak to ma wyglądać. Jako studentka miałam mocno ograniczony budżet, więc o prywatnych treningach można było zapomnieć. Jako, że wybór padł na bieganie, zaczęłam poszukiwać w sieci informacji, jak zacząć biegać itp.
Większość odpowiedzi była podobna. MARSZOBIEG. Na tamten moment było to dla mnie ekstra. Mogłam biec przez około 100-200 metrów i wtedy była już zadyszka, więc przechodziłam do marszu. Takie treningi robiłam 2-3 razy w tygodniu, przez około 30-40 minut. Po 3 miesiącach mogłam już truchtać bez przerwy przez około 30/35 minut. Wtedy postanowiłam zapisać się na swój pierwszy bieg. Pamiętam, że był to sierpniowy Bieg św. Dominika w Gdańsku w 2014 roku.
5 km i limit…40 minut. To było wyzwanie. Kontynuowałam swoje treningowe marszobiegi, z tym że coraz dłuższe odcinki były biegowe, a marszu było coraz mniej.
Stając na starcie biegu, chciałam tylko dotrzeć na metę w limicie. Nic więcej. I udało się. Przekroczyłam metę, a zegar wskazał 34:17. Pierwszy sukces na koncie był i zrodził się pomysł, by spróbować przebiec 10 km. Nie czekając długo, zapisałam się na Bieg Westerplatte. I po miesiącu, w czasie 72 minut przebiegłam swoje pierwsze 10 km w życiu. Kilka odcinków w marszu, ale była dyszka. Na żadnym z treningów nie zrobiłam takiego dystansu, więc tym bardziej byłam dumna. Co więcej- zdobyłam wtedy I miejsce w kategorii kobiet niepełnosprawnych- posiadałam takowy status ze względu na problemy z kręgosłupem.
Samo bieganie nie wystarczy
Kolejnym krokiem w sportowym rozwoju było dodanie do biegania innych aktywności. Tutaj również nie bardzo wiedziałam, czego chcę, więc próbowałam. Trochę roweru, trochę basenu, trochę siłowni. Jednak najbardziej przypadł mi do gustu fitness. Lokalny klub, rodzinna atmosfera, mnóstwo zajęć do wyboru. Urzekło mnie i to do tego stopnia, że zostałam tam na dłużej. Dokładnie to prawie 2 lata. W tym czasie trenowałam 4-5 razy w tygodniu. Bieganie i fitness okazały się być zgranym duetem. Z resztą, do dzisiaj wpadam czasem trochę poćwiczyć, ewentualnie powyginać się na zumbie. Sentyment pozostał. Wspaniałe znajomości także.
Idzie nowe…
Jako, że jestem osobą, która nie lubi rutyny, w 2018 roku zapisałam w kalendarzu jedno słowo. ZMIANA. Dotyczy to wielu sfer mojego życia- od prywatnej, przez zawodową aż do sportu. I na tej ostatniej chcę się skupić.
Poszukując alternatywy dla fitnessu, chcą nabrać siły postanowiłam spróbować siłowni i treningu FBW.
7 rano, przed pracą, 3 razy w tygodniu, 12 ćwiczeń, 3-4 serie.
Do tego, 3 razy w tygodniu trening biegowy i jeden dzień na regenerację. Bywało, że w dni treningu siłowego, wieczorem dorzucałam basen i saunę.
Siłownia mi się spodobała, jednak to nie do końca było to….
A teraz…
Szukałam, szukałam i… chyba znalazłam…
Bieganie jest dla mnie dyscypliną numer 1. Ale potrzebuję czegoś więcej, więc po krótkich poszukiwaniach trafiłam na treningi CrossFit. Za mną 2 tygodnie zmagań i póki co, jest fajnie. Zobaczymy, jak będzie dalej.
Jak wygląda mój tydzień treningowy?
Tydzień ma 7 dni i zazwyczaj tyle przeznaczam na ruch. Codziennie staram się coś robić. Wiadomo, że nie zawsze się uda, ale 5 dni to minimum. Jednak, jeśli czuję zbyt duże zmęczenie, to po prostu odpuszczam. Nie robię nic na siłę, bo z doświadczenia wiem, że skończy się to kontuzją.
Jeśli w weekend startuję w zawodach, to modyfikuję weekendowe aktywności wg swojego samopoczucia.
Każdy dzień, oprócz weekendów, bo wtedy śpię trochę dłużej, rozpoczynam od rozruchu w postaci 15-20 minut bardzo delikatnego truchtu. Wieczorem robię trening zgodnie z tabelką :), a po każdym treningu obowiązkowe jest rozciąganie i rolowanie.
Poniedziałek | Wtorek | Środa | Czwartek | Piątek | Sobota | Niedziela |
600 rozruch
CrossFit |
600rozruch
RUN |
600rozruch
CrossFit |
600rozruch
RUN |
600rozruch
CrossFit |
RUN / FREE | RUN/SWIM/BIKE/FREE |